niedziela, 27 stycznia 2013

like a bolt from the blue (Niall imagine)


Właśnie wybiegałaś z pokoju hotelowego zapłakana, z pokoju Twojego byłego już chłopaka. Miał być w "pracy", na "wyjeździe służbowym". Zastałaś go z czarnowłosą azjatką w łóżku. Nie było czego wyjaśniać. Otarłaś łzy i szybko, niemal biegnąc poszłaś do wind, zostawiając za swoimi plecami pokój i odgłosy kłótni. "Nigdy nie będę wystarczająco dobra dla tego idioty" – pomyślałaś.  Kiedy zobaczyłaś powoli zamykające się drzwi windy krzyknęłaś :

                    Zatrzymaj ją, proszę – do oczy znów napłynęły łzy, rozmazując cały makijaż.
                    Jasne – odpowiedział skądś znany Ci głos, ale nawet nie zdawałaś sobie z tego sprawy.
                    Dziękuję – odpowiedziałaś załamana, wciąż ze śladami łez na policzkach i dopiero wtedy spojrzałaś na chłopaka stojącego obok.

Średniego wzrostu jak na mężczyznę, nieźle zbudowany, blondyn i te oczy, niebieski, cudowny kolor.

Ale w tatmtym momencie miałaś tylko łzy przed oczami. Cały świat stał się szary.

                    Czy coś się stało? - zapytał chłopak.
                    Nie.. właściwie to.. stało się .. nie ma już odwrotu .. nie ważne.

Wszystko wokół rozmazywało się przez łzy. Nie lubiłaś małych pomieszczeń ale trudno, nie chciałaś męczyć się schodami idąc z 20 piętra, w dodatku w tej sytuacji wszystko było nie ważne.

Zaczęłaś szukać chusteczek w torebce i kiedy już wyciągałaś je, windą coś mocno szarpnęło, straciłaś równowagę i pewnie uderzyłabyś głową w metalową ściankę windy gdyby nie fakt, że przed Tobą stał owy przystojny blondyn. Wpadłaś prosto na niego, a on bez trudu Cię złapał, z resztą byłaś szczupła więc nie był to żaden wyczyn. Pomógł złapać Ci równowagę i właśnie w tym momencie zgasła żarówka, a winda stanęła.

            "Kurde no.. jeszcze tylko tego brakowało, a tu jest ciemo, i to winada, i, znów.. oj tylko nie       winda" - pomyślałaś

                    Świetnie, tylko tego mi było trzeba – marudził pod nosem zdenerwowany chłopak. Po chwili opanował się i zapytał – Nic Ci nie jest?

Nie odpowiedziałaś od razu. Było tego już za dużo, nienawidziłaś ciemnści, nie lubiłaś małych pomieszczeń, Twoje życie właśnie legło w gruzach i teraz wisisz na wysokości 20 pietra w metalowej klatce z jakimś nieznanym facetem. Teraz byłaś już całkiem przerażona. A gdy wyobraziłaś sobie grubość liny i odległość do "ziemi". Kiedyś już to przeżyłaś, mała winda, ciemno, siedziałaś tam sama dwie godziny, popsuł się jakiś tam system. Od tego czasu miałaś niesamowity uraz.

                    Hej.. nic Ci nie jest? - spróbował jeszcze raz, a ty przerażona odpowiedziałaś:
                    Boję się ..
                    Ale czego? - zapytał zdziwiony. - Na pewno zaraz ruszymy.
                    Boję się ciemności. - powiedziałaś drżącym głosem – To maleńkie pomieszczenie i w dodatku ciemno, źle się czuję. - powiedziałaś wyciągając telefon i oświetlając pomieszczenie. - Masz zasięg?
                    Niestety.. kurczę spóźnię się .. - powiedział siadając na podłodze.
Usiadłaś po drugiej stronie windy, na przeciw chłopaka, wciąż trzęsąc się ze strachu.
                    Co z Tobą? Bardzo się boisz?
                    A nie widzać! – odpowiedziałaś lekko zirytowana. - Przepraszam, nie chciałam, po prostu jestem teraz w ciężkiej sytuacji, zerwałam z chłopakiem, wyjechałam z rodzinnego miasta, tracę kontakt z rodziną, uciekam sama przed sobą. Nieważne..
                    Nie, czemu mów. To pomaga. - Powiedział kładąc swój telefon na środku, by oświetlić choć trochę windę.
                    Dziekuję, nie będę Cię zamęczać moimi kłopotami.. - powiedziałaś uśmiechając się, jednak nadal lekko drżąc.
                    Nie bój się. - powiedział, widząc to, podszedł do Ciebie i usiadł obok. - Zobacz – wskazał ręką resztę windy. - nie ma tu nikogo, poza nami, nic Ci nie grozi, zaraz włączą prąd i wszystko dobrze się skończy. Pomyśl o czymś miłym, plaża, słońce, palmy.

Jego słowa nadal Cię nie przekonywały, choć poczułaś się lepiej mając kogoś obok siebie.

                    Próbuję, ale to nie pomaga – wyszeptałaś prawie niesłyszalnie.
                    Już dobrze – powiedział, obejmując się ramieniem, a ty poczułaś sie dziwnie bezpieczna.

Jakbyś zapomniała, że wisicie w tej stalowej puszcze na wysokości kilkudziesięciu metrów, bez światła. Jakbyś zapomniała o zdradzie Twojego chłopaka, jakbyś zapomniała o zostawieniu domu, o zerwaniu kontaktu z rodziną i starymi przyjaciółmi. Jakbyś zapomniała, że jesteś sama i że ze wszystkim zmuszona jesteś radzić sobie sama. "Przecież to był twój własny wybór" pomyslałaś, karcąc siebie w myślach za zaniedbywanie rodziny, przyjaciół, za wyjazd, za ucieczkę do dużego miasta, za świetną pracę i całkowity brak życia osobistego. No może poza tym idiotą, ale to był raczej największy błąd, niż jakikolwiek osobisty sukces.
           
            Nie przejmując się całkowicie tym co nieznajomy sobie o Tobie pomysli i zapominając o             jakichkolwiek zasadach bezpieczeństwa, wtuliłaś się w niego nawet nie zdając sobie       z          tego sprawy. To właśnie było coś czego teraz najbardziej poterzebowałaś. Dopiero kiedy       poczułaś, że poruszył sie lekko zmieszany, odsunełaś się przepraszając.
           
                    Nie wiem co się ze mną dzieje, przepraszam, jestem w trudnej sytuacji. - odpowiedziałaś zmieszana i kilka łez poleciało po twoim policzku, szybko zaciągnęłaś sie powietrzem.
                    Okey, nie ma sprawy – powiedział blondyn. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że może powinnaś się przedstawić.
                    Skoro .. spędzimy tu trochę czasu.. - odparłaś po namyśle, łapiąc oddech i znów drżac ze strachu - to myślę, że .. powinnam .. się przedstawić – "a może nie powinnam" przemknęła Ci myśl - .. nazywam się [T.I.] - powiedziałaś załamującym się głosem, od wcześniejszego płaczu i od strachu bo w twojej głowie znów pojawił się obraz spadania z 20 piętra i tych dwóch godzin spędzonych wtedy w windzie.
                    Niall Horan, miło mi. - powiedział, a ty w ogóle nie zwróciłaś uwagi ani na imię ani na nazwisko jakie wymienił, znów zaczęłaś drżeć ze strachu mając w myślach tylko tą cienką linę na której jest winda. Zamknąłaś oczy, ale zobaczyłaś swojego byłego w zastanej przez Ciebie sytuacji, a zaraz potem kłótnię z rodziną, tuż przed twoim wyjazdem. Rozkleiłaś się. Cicho łkając, łzy zaczęły cieknąć Ci po policzkach. Nie mogłaś się uspokoić.
                    Czy zrobiłem coś nie tak? Czy to znów ta winda? - zapytał lekko zaskoczony Twoją reakcją. Słysząc słowo winda przytaknęłaś, nie chcą by uważał, że to jego wina, iż jesteś w takim stanie. Zaczęłaś płakać.
                    Czy .. czy .. - próbowałaś powiedzieć dławiąc się powietrzem - .. mogłabym.. może .. się .. do Ciebie.. przytulić? - zapytałaś, a wymawiając ostatnie słowo ze smutkiem zdałaś sobe sprawę z tego jak bardzo jesteś samotna, i nadeszła kolejna fala płaczu wymieszanego z przerażeniem.
                    Jasne, chodź tutaj. - powiedział nieśmiało się uśmiechając.

Przysunęłaś się bliżej i jak wcześniej wtuliłaś w chłopaka, a on objał Cię ramieniem tylko tym razem mocniej, jakby nie chciał byś zniknęła. Nie rozumiałaś tego, ale to nie był moment by się zastanawiać. Oparłaś głowę na rameniu chłopaka, wciąż płacząc i z trudem łapiąc powietrze, usłyszałaś spokojny, przyjemnie brzmiący głos Niall'a.

                    Jestem tu przy Tobie, już wszystko będzie dobrze.

Te słowa przemówiły do Ciebie, powoli zaczęłaś się uspokajać, złapałaś oddech, serce zaczynało bić bardziej miarowo i spokojniej. Poczułaś, że w windzie zaczyna robić się ciepło, a ty stajesz się senna. Zasnęłaś.

Chłopak słysząc Twój spokojny i miarowy oddech, spjrzał czule na wtuloną w niego dziewczynę. Drobna, średniego wzrostu, włosy lekko zakręcone, jasne i ślicznie pachnące. Odsunął kosmyk, który spadał na Twoją twarz i delikatkie pocałował Cię w czoło, nawet o tym nie wiedząc, uśmiechnęłaś się lekko.

Blondyn, siedząc obok Ciebie, zaczął zastanawiać się nad twoja osobą, nad tym co powiedziałaś. " Jest inna, inna niż wszystkie, taka smutna i samotna, a jednocześnie z tym rodzajem uśmiechu i wyrazem oczu, które mówią 'nigdy nie trać nadzei na lepsze jutro''. Jest śliczna. " - pomyślał. "Ej! Ty jej nie znasz! Tylko nie myśl o niej za dużo! Ona nie ma prawa Ci się podobać!" - skarcił siebie w myślach. "Nie, ona nie może być nikim złym, strasznie słodko wygląda kiedy śpi. Właściwie to wcale mi się nie śpieszy. Ta winda nie musi jeszcze ruszać." - uśmiechając się do siebie pomyślał i oparł lekko swoją głowę o Twoją.

Już godzinę siedzieliście w ten sposób, ty śpiąc, Niall siedząc w ciszy i obejmując Cię  czasem uważnie na Ciebie spoglądając, jakby toczył w myślach wojnę lub coś analizował.

Powoli otworzyłaś oczy, na początku niemal podskoczyłaś ze zdziwienia, po chwili przypominiałaś sobie gdzie jesteś, odsunęłaś się lekko od blondyna i dopiero teraz przyjrzałaś mu się dokładnie, kiedy tak patrzałaś, zadałaś sobie sprawę, że on równeż z uwagą Ci się przygląda. Łza spłynęła Ci po policzku, zdałaś sobie sprawę z tego jak bardzo nieudane jest Twoje życie osobiste. Widząc to blondyn, otarł ją dłonią i kolejmny raz objał Cię, a Ty wtuliłaś się mocniej tym razem jakbyś to Ty nie chciała go stracić. Nie potrzebowaliście żadnych słów.

Poczułaś, że już teraz jest to dla Ciebie ktoś wyjątkowy, nie chciałaś przerywać milczenia, ani on nie chciał tego zrobić. Mogłabyś trwać wiecznie wtulona w niego. Poczułaś, że on zaczął bawić się twoimi włosami, nie chciałaś oprzytomnieć, dobrze było Ci tu i teraz, z nim.


                    Niall? - powiedziałaś wciąż jeszcze rozmarzonym głosem.
                    Tak?
                    Opowiedz mi coś o sobie, o tym co robisz w Nowym Jorku, założe się, że nie jesteś pozostawionym na pastwę losu, przez swoją dziewczynę jak ja przez tego idiotę? - powiedziałaś trochę ze złością, przytomniejąc i przypominając sobie swojego byłego, tam na górze -  Z resztą sama byłaby kretynką, gdyby zostawiła kogoś takiego jak ty. – dopiero, kiedy powiedziałaś, to zdanie, zdałaś sobie sprawę z jego znaczenia. " Idiotko co ty sobie myślisz, taki blondyn ma dziewczyn na pęczki" – poniżyłaś siebie w myślach.
                    Nie, nie miałem tego wątpliwego szczęścia – zaśmiał się widząc twój wyraz twarzy po ostatnim zdaniu jakie powiedziałaś. - Jestem tu bo mam jutro koncert, jestem członkiem One Direction, nie wiem czy słyszałaś?
                    To przez was tyle ludzi w hotelu Plaza? Kurde już klnęłam na wasz zespół, jak leciałam zrobić niespodziankę tej wywłoce człowieka – powiedziałaś ze złością znów wspominając o swoim byłym. - Hej a ty nie jesteś przypadkiem tym blondynem, co gra na gitarze? - jak zobaczyłaś jego spojrzenie zdałaś sobie sprawę z tego, że właśnie jest tym blondynem. - O chole..  - nie skończyłaś nagle całkowicie przytomniejąc i wstając. – To Ty chyba jesteś sławny, oni Cię tam szukają i w ogóle?!
                    Nie martw się najwyżej zaraz jak ruszy winda wylądujemy na okładkach wszystkich gazet w kraju, ale będzie zabawa. – powiedział z uśmiechem.
                    Ale ja Cię przecież nawet nie znam.. To znaczy wróć, znam.. To znaczy właśnie Cię poznałam, i to w takiej jeszcze sytuacji. - powiedziałaś, siadając naprzeciw i znów smutniejąc.
                    No więc właśnie opowiedziałem Ci coś o sobie – uśmiechnął się. - Teraz Twoja kolej.
                    Ej, ale to nie fair! Powiedz coś więcej. Skąd jesteś? Gdzie jechałeś tą feralną windą? - "a może szczęśliwą windą?" pomyślałaś – I .. no nie wiem .. Co lubisz najbardziej robić?
                    Z Irlandii, jechałem na recepcję, wysłać kartkę dla mojej małej kuzynki, która uwielbia USA, najbardziej lubię .. jeść i grać na gitarze. - powiedział, kiedy ty zamysliłaś się na chwilę.
                    To dlaczego mnie przytuliłeś? - kiedy to powiedziałaś, zdałaś sobie sprawę, że nie były to Twoje własne rozważania w myślach, zrozumiałaś, że powiedziałaś to dość głoścno, na tyle, że z pewnością usłyszał i zrozumiał.

Nastała niezręczna cisza, zaczęłaś szybko zastanawiać się nad tym jak wybrnąć z tej sytuacji kiedy usłyszałaś spokojny głos blondyna.

                    Sam nie wiem, po prostu chciałem.

Jego szczerość całkiwicie Cię zaskoczyła, uśmiechnęłaś sie słodko, w jednej chwili przpominając sobie to jedno jedyne cudowne marzenie.

Usiadłaś bliżej chłopaka, na przeciw niego, bardzo blisko, wasze twarze niemal się dotykaly, pochyliłaś się i pocałowałaś go delikatnie, po czym spojrzałaś mu w oczy, nie widać w nich było zdziwienia czy zaskoczenia, raczej radość, przygryzłaś wargę i odpowiedziałaś po chwili zastanowienia:
                    Dziękuję, dziękuję za wszystko.

Winda ruszyła. Kolejne piętra zmieniały się szybko, nacisnęłaś '3' i wyszłaś z windy, zostawiając w niej zdziwionego blondyna, który juz chciał ruszyć za tobą, ale odwracajac się krzyknęłaś "To by się nie udało, jeszcze raz dziękuję"
Szczęśliwa właściwie nie bardzo wiedząc dlaczego, ale i ze łzami w oczach, schodziłaś powoli po schodach wyłożonych miękkim, czerwonym dywanem. Tam w windzie poczułaś coś wyjątkowego, ale wiedziałaś dobrze, że to nie miałoby szans. Zdawałaś sobie sprawę z tego, że podjęłaś jedyną słuszną decyzję i że już nigdy się nie spotkacie.
Płakałaś, płakałaś tym razem dlatego, że wreszcie zrozumiałaś czego na prawdę chcesz w życiu, nie chciałaś już uciekać.


Kiedy zchodziłaś na pierwsze piętro zobaczyłaś czekającego na korytarzu blondyna.
                    Myślisz, że pozwoliłbym Ci teraz zniknąć? Teraz kiedy wreszcie Cię odnalazłem? Teraz?
Stałaś na półpiętrze jak wryta i nie wiedziałaś co masz powiedzieć. A blondyn kontynuował.
                    Długo czekałem na kogoś takiego jak ty. Na kogoś wyjątkowego. Na kogoś kto, nie bałby się być sobą, na kogoś, kto nie widziałby we mnie gwiazdy, tylko człowieka, na kogoś kto nie bałby się pytać, kto byłby szczery jak ty. Wiem, kim jest ta dziewczyna, na którą tyle czekałem. To właśnie ty nią jesteś.

Łzy szczęścia zaczęły cieknąć Ci po policzkach.
Kiedy to powiedział był już obok Ciebie, strącił łzy z twoich policzków, ujął twoją głowe w dłonie i namiętnie Cię pocałował. Spojrzałaś w niebieskie tęczówki i mocno przytuliłaś blondyna. Teraz miałaś już wszystko. Nie potrzebowałaś niczego.
                    Jestem szczęśliwa, wiesz, nie muszę już uciekać przed sama sobą i przed innymi. Dziękuję. - szepnęłaś
                    To ja dziękuję – odpowiedział.

Wziął Cię na ręcę, a ty wtuliłaś się w niego.

Odnalazłaś miłość, szczęście i siebie.
____________________________________________
po prostu musiałam się z wami podzielić tym według mojej skromnej opinii fenomenalnym imaginem. jest wyjątkowo długi, ale uważam, że warty przeczytania. dostałam zgodę na opublikowanie od @LoveBeatels. Mam nadzieje, że wam również przypadnie do gustu, a ja pomimo całego natloku spraw w moim życiu tez coś napisałam i niedługo wam tu wstawię. xxx

niedziela, 6 stycznia 2013

Niallowo MI


Kiedy pierwszy raz spotkałaś Niall'a i udało Ci się do niego przytulić byłaś pewna, że musisz mu coś powiedzieć. To co usłyszał pozostanie tylko między tobą i nim ale odchodząc wcisnęłaś mu w rękę fiszkę, nr 100 „I love you" dopisując swoje imię, nazwisko, twitter’a i numer telefonu. Niall postanowił spełnić twoje marzenie, które w pośpiechu wyszeptałaś mu wtedy, po koncercie, kiedy cudem załapałaś się na „Horan Hug”, poznaliście się lepiej, często rozmawialiście przez skype’a, ale pewnego dnia, kiedy kolejny raz wpadałaś w depresję, poprosiłaś, żeby przyleciał z Londynu, po prostu, żeby cię odwiedził. Nie miałaś nadziei, że to może się stać, a z tobą było coraz gorzej, traciłaś sens życia i nic dosłownie nic nie było dobrze. A wszystko przez problemy w twojej rodzinie. Cieszyłaś się, że choć dziś będąc sama w domu będziesz miała trochę spokoju. 
Sobotni poranek wstałabyś później, jak zwykle z resztą, ale obudziło cię silne pukanie do drzwi, pies nawet nie wstał, jest sobota, jemu też się nie chciało, mama na studiach, ojciec w pracy, niesamowicie nie chciało Ci się otworzyć drzwi. Zwlokłaś się z łóżka w piżamie, przekręciłaś blokadę zamka, nacisnęłaś klamkę i taka zaspana zobaczyłaś słodkiego blondyna, ubranego w czerwoną bluzę i z uśmiechem mówiącego „ You look beautiful today”, spojrzałaś szybko w lustro zawieszone obok drzwi, zdając sobie sprawę, że stoisz przed Niall’em Horan’em w starej pidżamie w kwiatki od twojej nieżyjącej już cioci, masz na głowie kłaki zamiast włosów, a w ręce trzymasz ulubionego miśka. Spojrzałaś na Niall’a, znów na siebie w lustrze, znów na Niall’a. „ Goodmornig my Beauty, can I?”, zaskoczona wpuściłaś go do domu, zatrzymał się w kuchni
-          -Wspomniałaś, że chcesz żebym przyleciał, więc jestem, masz jakieś problemy?
W tym właśnie momencie zdałaś sobie sprawę, że spełnia się twoje największe marzenie.
- Nie mogę w to uwierzyć to naprawdę ty?
- Ja prawdziwy ja – zaśmiał się Niall
Nie mogłaś już dłużej wytrzymać, łzy zaczęły lecieć Ci po policzkach, mocno przytuliłaś się do blondyna nie chcąc pamiętać o wszystkim tym co dzieje się w „prawdziwym” życiu, nie chciałaś by kiedykolwiek wypuścił Cię z tego uścisku.
- Hej [T.I.] tylko nie płacz – powiedział wycierając łzy z twoich policzków i podając Ci chusteczkę. – Okey, no więc dziś jest ten dzień, w którym postanawiam spełnić to twoje marzenie, pamiętasz z tego koncertu.
„ Jak mogłabym kiedykolwiek zapomnieć” – pomyślałaś ale nic nie odpowiedziałaś.
- Dzisiaj będę twoim umilaczem czasu. To co zaczniemy od śniadania? Na co masz ochotę? Leć się ubrać, a ja coś zrobię.
Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że twój psiak nie zareagował na Niall’a jak na wszystkich innych, po prostu usiadł i na niego patrzał, wiedziałaś co to znaczy, kiedy tylko chciałaś iść po rzeczy by się ubrać, kochane zwierzę podleciało do chłopaka niosąc w pysku swoją ulubioną zabawkę.
- Masz psa? Nie zauważyłem
- Bo dziś jest jakoś wyjątkowo grzeczny, normalnie już zjadłby Cię z zazdrości gdyby tylko zobaczył, że się do Ciebie przytuliłam – powiedziałaś z uśmiechem.
- Chyba nie rozumiem – ze zdziwioną miną odparł Niall jednocześnie głaszcząc psiaka po głowie
- Nie martw się to po prostu wyjątkowy pies. Idę się przebrać.. Yy co mam założyć? Masz jakiś plan na dziś ?
- Żadnych planów, jestem cały do Twojej dyspozycji – bezczelnie powiedział i zabrał się za szukanie czegoś w szafkach kuchennych
Otworzyłaś szafę, złapałaś ulubione jeansy i koszulkę z The Beatles, przebiegłaś przez cały dom, ponieważ łazienka była dokładnie na samym końcu, wzięłaś szybki prysznic, przebrałaś się i  z ręcznikiem na głowie weszłaś do kuchni. Czekało na Ciebie śniadanie i były to naleśniki z dżemem.
-Nie wiem jaki lubisz, wziąłem wszystkie rodzaje jakie znalazłem w lodówce – odpowiedział na Twój pytający wzrok kiedy zobaczyłaś naleśniki i jego ze słoikiem powideł w ręku.
- Ale nie o to chodzi ja nawet nie umiem ugotować jajka a co dopiero naleśniki, dziękuję. – powiedziałaś zaskoczona jak nigdy dotąd.
 Jeśli chodzi o gotowanie to nie byłaś w tym dobra, raz udało Ci się nawet spalić wodę co nie dawało najlepszej reputacji, a jeśli nie miałaś przepisu nie było co myśleć  o jakimkolwiek obiedzie. Dobrze, że niedaleko mieszka Twoja babcia zawsze mogłaś wpaść na obiad.
- Żaden wyczyn – powiedział z uśmiechem – to co, smacznego.
- Dziękuję – dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego jak bardzo jesteś głodna, kończąc już drugiego naleśnika zdałaś sobie sprawę z tego, że wielki obżarciuch Niall Horan zamiast jeść parzy się na ciebie – ty nie jesz? – zapytałaś całkowicie zaskoczona.
- Wiesz właściwie ..
„Co właściwie.. jakie właściwie „ pomyślałaś.
- Ej, no co ty – szturchnęłaś go ręką i wstałaś podając talerz i widelec – No już, zajadaj, Niall Horan nie jest głodny jak to się mogło stać?  - zaśmiałaś się.
Teraz naleśniki zaczęły znikać w naprawdę szybkim tempie, ty już przy trzecim nie zjadłabyś niczego więcej, ale Niall Cię wyręczył w związku z czym z pełnego talerza nie został ani jeden naleśnik.
- Matko, ale się najadłem – powiedział uśmiechając się.
- Ja też. To co Kawa? Herbata? Kakao? Czekolada?
- A ty na co masz ochotę?
„Na Ciebie” pomyślałaś, ale skoro byliście przyjaciółmi albo raczej wszystko na to wskazywało uśmiechnęłaś się i powiedziałaś:
- Herbata, zdecydowanie, a co potem robimy? – zabrałaś się do robienia herbaty, wyjęłaś ulubione kubki i chcąc zalać wodą herbatę zauważyłaś, że blondyn stoi tuż za tobą. Złapał Cię w talii i mocno przytulił.
- Nie mogłem o Tobie zapomnieć, od tamtego momentu, wtedy, nikt, żadna z fanek nie przytula jak ty, nikt, nigdy, nie mogłem zapomnieć zapachu twoich włosów, uśmiechu, tego co powiedziałaś, twoich ślicznych oczu. Od tamtego dnia wszystko się zmieniło, kiedy Cię spotkałem, pierwszy raz w życiu poczułem, coś takiego. Od początku wiedziałem, że to Ty, że ty jesteś Tą jedyną.
Obróciłaś się patrząc prosto w oczy blondyna, te niebieskie cudowne oczy, Ty też wiedziałaś, od tamtego dnia wiedziałaś, próbowałaś się zakochać w kimś innym a jakże, próbowałaś nie myśleć, próbowałaś traktować to wszystko jak przyjaźń i Niall nigdy nie mówił czegokolwiek co wskazywałoby na to, że z waszej znajomości będzie coś więcej. Rozmowy na Skype’ie zawsze były najprzyjemniejszą częścią każdego dnia, ale nawet sama przed sobą bałaś się przyznać do tego co czujesz. Teraz nadszedł właśnie ten moment, kiedy mogłaś powiedzieć prawdę.
- Wiesz, ja zawsze się bałam, ale teraz mogę powiedzieć ci szczerze, że kiedy pierwszy raz Cię spotkałam nie wiedziałam jak będzie, dopiero kiedy Cię przytuliłam wszystko stało się dla mnie jasne, nikt, nigdy nie mógłby zastąpić twojego miejsca w moim sercu. To właśnie ..
Nie zdążyłaś skończyć, Niall namiętnie Cię pocałował, spojrzał prosto w oczy, a ty skończyłaś swoje zdanie : Ty, kocham Cię wiesz.
- Ja Ciebie też – powiedział ujmując w dłonie twoją głowę i delikatnie cię całując we wciąż jeszcze mokre włosy.
_____________________________________________
Wiktoria nadrabia moje zaległości w blogu i oto prezentuję wam kolejnego imagina tym razem o NIallu. Enjoy potatoes! x

sobota, 5 stycznia 2013

urodzinowy imagine

Siedziałaś na łóżku, chłopcy wokół Ciebie, nadal nie mogłaś uwierzyć w to co się stało, nie chciałaś żeby wychodzili "Keep smiling" rzucił któryś z nich kiedy opuściłaś głowę zdając sobie sprawę, że trasa koncertowa jest bezlitosną powinnością szczególnie jak ma się kontrakt. Uśmiechnęłaś się. W pamięci zobaczyłaś początek, to jak się poznaliście.. nie potrafiłas uwierzyć, że to prawda.

Berlin, końcowe rzędy, nie było szans żeby choćby was zobaczyli, ale zaraz po koncercie okazało się, że na stadionie zostawiłaś torebkę, wróciłaś się i wtedy właśnie mieli wychodzić chłopcy. Pełno fanek, pobiegłaś najpierw na płytę i szukałaś swojej torby ale niestety, nigdzie jej nie było. W tej samej chwili zobaczyłaś sprzątacza, który wyjeżdżał właśnie by zacząć sprzątać kolejny sektor. Nie znałaś niemieckiego ale z angielskim świetnie sobie radziłaś i miałaś szczęście. Okazało się, że ten ktoś mówi po angielsku więc wspomniałaś o zaginionej torbie i usłyszałaś, że znaleione rzeczy zaniesiono do schowka i że zaraz Cię tam zaprowadzi. Zadowolona poszłaś za pracownikiem stadionu, weszliście w długi biały korytarz, kiedy na jego końcu usłyszałaś śmiech Niall'a i wymianę zdań dotyczącą fanek, które dzisiaj pojawiły się na stadionie, które, któremu z chłopców się podobały, wspominali o wielu biało-czerwonych fankach, usmiechnęłaś się do siebie myśląc " To Twoja szansa [T.I.] teraz możesz ich poznać, rusz się i przestań mysleć, że sobie nie poradzisz, przecież tysiące razy w myślach powtarzałaś to co im powiesz, masz okazję to zrobić". Strasznie podniecona, niemal wpadłaś na pracownika stadionu, który cudem ominął drzwi otworzone tuż obok Ciebie, chciałaś je ominąć ale było za późno, wpadłaś na nie z krzykiem, upadłaś na ziemię i nie wiedząc co się dzieje obserwowałaś jedyną rzecz jaka widziałaś czyli ciemność przed swoimi oczami, usłyszałaś jeszcze trzaśnięcie jakichś drzwi i odpłynełaś. Nie wiesz ile leżałaś na ziemi, prawdopodobnie bardzo krótko bo kiedy tylko poczułaś przyjemnie zimny okład na głowie próbowałaś otworzyć oczy ale nie widziałaś nic, usłyszałaś "Don't move it will be okey" i pomyślałaś, że zmarnowałaś jedyną okazję na poznanie swoich idoli. Zdenerwowana spróbowałaś się podnieść ale znów ktoś przytrzymał Cię ręką i kategorycznie zakazał się ruszać. Ktoś wpomniał o tym, że może trzeba wezwać karetkę, usłyszałaś, że ktoś obok wcina chipsy, a ktoś inny zmienia okład na twojej głowie na nowy. Powoli otworzyłaś oczy, tym razem zobaczyłaś niewyraźnie biały sufit, a nad tobą kilka zmartwionych osób, zaczęłaś powoli poznawać twarze. Nad tobą klęczał Harry, obok Liam z zimnym okładem w dłoni przy nim Niall oparty o ścianę i wcinający chipsy a w dali korytarza Louis i Zayn uspokajający biednego sprzątacza, który pewnie bał się utraty pracy, gdzieś obok ochroniarz i jeszcze kilku ludzi, których nie znałaś. Oszołomiona próbowałaś się podnieść ale skończyło się to okropnym bólem głowy i stanowcza ręka znów położyła cię na ziemi. Z otwartymi ustami spojrzałaś na chłopców " Lou, Zayn she isn't okey" powiedział któryś z chłopców "Hey babe, I'm Harry, sorry for that, I've just opened the door I didn't know that someone is here". Byłaś na prawdę zaskoczona, spróbowałaś jeszcze raz się podnieść i kiedy tylko twoja głowa uniosła się z podłogi zemdlałaś, "It's not good" poznałaś przerażony głos Liam'a , ktoś w pośpiechu rzucił paczką chipsów "I'm calling for Ambulance" "To z pewnością Niall" pomyślałaś"No, Niall you know how many people will see it?" odpowiedział ktoś kogo nie poznałaś po głosie"So what we gonna do? We can't wait. Where is Paul?" krzyknął zdenerwowany Zayn, patrząc na Niall'a, który wrócił po porzuconą paczkę. Znów spróbowałaś otworzyć oczy, rozmazany obraz po chwili sie ustabilizował, ktoś przytrzymał cię ręką " Now don't move, please, I'm so sorry". Zaskoczona stęknęłaś z bólu " To ONI? Zaraz zacznę uciekać to na prawdę oni? Nie wierzę" pomyślałaś.
-How are you ? - spytał Hazza spogl,adając na Ciebie z czułością
-Fine.. I am.. I'm fine – powiedziałaś nieskładnie
-Everything will be okey – powiedział zadowolony z siebie Harry, odsunął się na chwilkę i wstał żeby z kimś porozmawiać.

"Okey we will take her to hospital by our car, it's waiting, you'll go by VIP gate"
"No I stay with her, I done it"
"No.. you can't"
"I'm staying"
"Give me one secound .. Okey Harry, by gate 17, car will be waiting you "

Doszłaś do wniosku, że właśnie zostaniesz przewieziona jednym z ich samochodu, z Harrym, do szpitala? "To nie możliwe" pomyślałaś

Can I? - zapytał Harry klękając i próbując wziąć Cię na ręce
Sure but I can do it by myself
No you can't.

Bez problemu podniósł Cię z podłogi, niosąc Cię na rękach przeszedł przez korytarz a zaraz potem krótki odcinek korytarza i wejście numer 17, samochód już czekał.
Całą drogę rozmawialiście. W szpitalu okazało się, że to wstrząśnienie mózgu, nie jest niebezpiecznie ale musisz zostać cały tydzieńw . Harry i chłopcy odwiedzili Cię, powiadomiono również Twoą mamę, która była w Berlinie razem z Tobą i przyjaciółkę , która w tej chwili zafascynowana rozmawiała z Niall'em. Chłopcy mieli już wychodzić, kiedy Harry został chwilkę przyglądając Ci się jeszcze z uwagą i włożył Ci do ręki kartkę z nazwą skype'a i krótką wiadomością " Napisz, mogę Cię jeszcze uratować na kilku innych koncertach". Uśmiechnął się i wyszedł.
Napisałaś. Odpisał.



Spojrzałaś na chłopaka siedzącego obok Ciebie, przystojny, uśmiechnięty, znaliście się już dwa lata, poznaliście się na tym feralnym koncercie, najlepszym koncercie w twoim życiu, obok Ciebie siedział ktoś , kto teraz odwracając głowę przyglądał Ci się z uwagą jak wtedy na korytarzu, kiedy leżałaś nieprzytomna i gdy odchodził ze szpitala i gdy spałaś a On przychodził w nocy do szpitala i patrzał na Ciebie, nigdy się o tym nie dowiedziałaś. Uśmiechnął się, miał taki słodki uśmiech, rozejrzałaś się wokół was, słoneczny ładny dzień, byliście w miejscu w którym nikt was nie znał. Uśmiechnęłaś się do przystojniaka a On namiętnie cię pocałował.

- Are you sure?
- I'm sure, I've been from this momet when I first saw you

Ruszyliście razem w górę zbocza na którym siedzieliście, na górze już czekali wasi najblisi przyjaciele i rodzina, najwyżej 20 osób, twoja przyjaciółka pociągnęła Cię za rękę, poszłyście się przebrać, ostatnie rady od mamy i byłaś gotowa.

Wszyscy już czekali, pogoda była dzisiaj piękna w górach, twój ojciec otworzył drewiane drzwiczki, wyglądałaś cudownie, Harry czekał obok niego świadek, ojciec odprowadził cie do ołtarza, Harry patrząc z podziwem uśmiechnął się "Kochani, zebraliśmy się tutaj .."
"Jesteście mężem i żoną, teraz możesz pocałować Pannę Młodą" Harry delikatnie Cię pocałował i wśród okrzyków radości, oklasków i ryżu, którym zostaliście posypani, wyszliście z kościółeczka na wzgórzu. Niebo było niesamowicie błękitne, wesele, noc poślubna .. Nadal nie mogłaś w to uwierzyć.. Byłaś szczęśliwa, prawdziwie szczęśliwa..


W górach była właśnie jesień, cudowne drzewa obsypane wielokolorowymi liśćmi, chłodny poranek obudził Was z pierwszymi promieniami Słońca, malutki domek w górach, tylko Ty i On ..

___________________________________________________________       
ten przecudowny, słodki imagine został dla mnie napisany przez moją przyjaciółkę @LoveBeatles, a ja postanowiłam się nim z wami podzielić. Dostałam go z okazji moich urodzin, które wczoraj obochdziłam. Chciałabym jeszcze raz bardzo wszystkim podziękować za życzenia. Mam nadzieję, że wam również przypadnie go gustu. Przepraszam, że ja sama nie piszę, ale brak weny.