niedziela, 27 stycznia 2013

like a bolt from the blue (Niall imagine)


Właśnie wybiegałaś z pokoju hotelowego zapłakana, z pokoju Twojego byłego już chłopaka. Miał być w "pracy", na "wyjeździe służbowym". Zastałaś go z czarnowłosą azjatką w łóżku. Nie było czego wyjaśniać. Otarłaś łzy i szybko, niemal biegnąc poszłaś do wind, zostawiając za swoimi plecami pokój i odgłosy kłótni. "Nigdy nie będę wystarczająco dobra dla tego idioty" – pomyślałaś.  Kiedy zobaczyłaś powoli zamykające się drzwi windy krzyknęłaś :

                    Zatrzymaj ją, proszę – do oczy znów napłynęły łzy, rozmazując cały makijaż.
                    Jasne – odpowiedział skądś znany Ci głos, ale nawet nie zdawałaś sobie z tego sprawy.
                    Dziękuję – odpowiedziałaś załamana, wciąż ze śladami łez na policzkach i dopiero wtedy spojrzałaś na chłopaka stojącego obok.

Średniego wzrostu jak na mężczyznę, nieźle zbudowany, blondyn i te oczy, niebieski, cudowny kolor.

Ale w tatmtym momencie miałaś tylko łzy przed oczami. Cały świat stał się szary.

                    Czy coś się stało? - zapytał chłopak.
                    Nie.. właściwie to.. stało się .. nie ma już odwrotu .. nie ważne.

Wszystko wokół rozmazywało się przez łzy. Nie lubiłaś małych pomieszczeń ale trudno, nie chciałaś męczyć się schodami idąc z 20 piętra, w dodatku w tej sytuacji wszystko było nie ważne.

Zaczęłaś szukać chusteczek w torebce i kiedy już wyciągałaś je, windą coś mocno szarpnęło, straciłaś równowagę i pewnie uderzyłabyś głową w metalową ściankę windy gdyby nie fakt, że przed Tobą stał owy przystojny blondyn. Wpadłaś prosto na niego, a on bez trudu Cię złapał, z resztą byłaś szczupła więc nie był to żaden wyczyn. Pomógł złapać Ci równowagę i właśnie w tym momencie zgasła żarówka, a winda stanęła.

            "Kurde no.. jeszcze tylko tego brakowało, a tu jest ciemo, i to winada, i, znów.. oj tylko nie       winda" - pomyślałaś

                    Świetnie, tylko tego mi było trzeba – marudził pod nosem zdenerwowany chłopak. Po chwili opanował się i zapytał – Nic Ci nie jest?

Nie odpowiedziałaś od razu. Było tego już za dużo, nienawidziłaś ciemnści, nie lubiłaś małych pomieszczeń, Twoje życie właśnie legło w gruzach i teraz wisisz na wysokości 20 pietra w metalowej klatce z jakimś nieznanym facetem. Teraz byłaś już całkiem przerażona. A gdy wyobraziłaś sobie grubość liny i odległość do "ziemi". Kiedyś już to przeżyłaś, mała winda, ciemno, siedziałaś tam sama dwie godziny, popsuł się jakiś tam system. Od tego czasu miałaś niesamowity uraz.

                    Hej.. nic Ci nie jest? - spróbował jeszcze raz, a ty przerażona odpowiedziałaś:
                    Boję się ..
                    Ale czego? - zapytał zdziwiony. - Na pewno zaraz ruszymy.
                    Boję się ciemności. - powiedziałaś drżącym głosem – To maleńkie pomieszczenie i w dodatku ciemno, źle się czuję. - powiedziałaś wyciągając telefon i oświetlając pomieszczenie. - Masz zasięg?
                    Niestety.. kurczę spóźnię się .. - powiedział siadając na podłodze.
Usiadłaś po drugiej stronie windy, na przeciw chłopaka, wciąż trzęsąc się ze strachu.
                    Co z Tobą? Bardzo się boisz?
                    A nie widzać! – odpowiedziałaś lekko zirytowana. - Przepraszam, nie chciałam, po prostu jestem teraz w ciężkiej sytuacji, zerwałam z chłopakiem, wyjechałam z rodzinnego miasta, tracę kontakt z rodziną, uciekam sama przed sobą. Nieważne..
                    Nie, czemu mów. To pomaga. - Powiedział kładąc swój telefon na środku, by oświetlić choć trochę windę.
                    Dziekuję, nie będę Cię zamęczać moimi kłopotami.. - powiedziałaś uśmiechając się, jednak nadal lekko drżąc.
                    Nie bój się. - powiedział, widząc to, podszedł do Ciebie i usiadł obok. - Zobacz – wskazał ręką resztę windy. - nie ma tu nikogo, poza nami, nic Ci nie grozi, zaraz włączą prąd i wszystko dobrze się skończy. Pomyśl o czymś miłym, plaża, słońce, palmy.

Jego słowa nadal Cię nie przekonywały, choć poczułaś się lepiej mając kogoś obok siebie.

                    Próbuję, ale to nie pomaga – wyszeptałaś prawie niesłyszalnie.
                    Już dobrze – powiedział, obejmując się ramieniem, a ty poczułaś sie dziwnie bezpieczna.

Jakbyś zapomniała, że wisicie w tej stalowej puszcze na wysokości kilkudziesięciu metrów, bez światła. Jakbyś zapomniała o zdradzie Twojego chłopaka, jakbyś zapomniała o zostawieniu domu, o zerwaniu kontaktu z rodziną i starymi przyjaciółmi. Jakbyś zapomniała, że jesteś sama i że ze wszystkim zmuszona jesteś radzić sobie sama. "Przecież to był twój własny wybór" pomyslałaś, karcąc siebie w myślach za zaniedbywanie rodziny, przyjaciół, za wyjazd, za ucieczkę do dużego miasta, za świetną pracę i całkowity brak życia osobistego. No może poza tym idiotą, ale to był raczej największy błąd, niż jakikolwiek osobisty sukces.
           
            Nie przejmując się całkowicie tym co nieznajomy sobie o Tobie pomysli i zapominając o             jakichkolwiek zasadach bezpieczeństwa, wtuliłaś się w niego nawet nie zdając sobie       z          tego sprawy. To właśnie było coś czego teraz najbardziej poterzebowałaś. Dopiero kiedy       poczułaś, że poruszył sie lekko zmieszany, odsunełaś się przepraszając.
           
                    Nie wiem co się ze mną dzieje, przepraszam, jestem w trudnej sytuacji. - odpowiedziałaś zmieszana i kilka łez poleciało po twoim policzku, szybko zaciągnęłaś sie powietrzem.
                    Okey, nie ma sprawy – powiedział blondyn. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że może powinnaś się przedstawić.
                    Skoro .. spędzimy tu trochę czasu.. - odparłaś po namyśle, łapiąc oddech i znów drżac ze strachu - to myślę, że .. powinnam .. się przedstawić – "a może nie powinnam" przemknęła Ci myśl - .. nazywam się [T.I.] - powiedziałaś załamującym się głosem, od wcześniejszego płaczu i od strachu bo w twojej głowie znów pojawił się obraz spadania z 20 piętra i tych dwóch godzin spędzonych wtedy w windzie.
                    Niall Horan, miło mi. - powiedział, a ty w ogóle nie zwróciłaś uwagi ani na imię ani na nazwisko jakie wymienił, znów zaczęłaś drżeć ze strachu mając w myślach tylko tą cienką linę na której jest winda. Zamknąłaś oczy, ale zobaczyłaś swojego byłego w zastanej przez Ciebie sytuacji, a zaraz potem kłótnię z rodziną, tuż przed twoim wyjazdem. Rozkleiłaś się. Cicho łkając, łzy zaczęły cieknąć Ci po policzkach. Nie mogłaś się uspokoić.
                    Czy zrobiłem coś nie tak? Czy to znów ta winda? - zapytał lekko zaskoczony Twoją reakcją. Słysząc słowo winda przytaknęłaś, nie chcą by uważał, że to jego wina, iż jesteś w takim stanie. Zaczęłaś płakać.
                    Czy .. czy .. - próbowałaś powiedzieć dławiąc się powietrzem - .. mogłabym.. może .. się .. do Ciebie.. przytulić? - zapytałaś, a wymawiając ostatnie słowo ze smutkiem zdałaś sobe sprawę z tego jak bardzo jesteś samotna, i nadeszła kolejna fala płaczu wymieszanego z przerażeniem.
                    Jasne, chodź tutaj. - powiedział nieśmiało się uśmiechając.

Przysunęłaś się bliżej i jak wcześniej wtuliłaś w chłopaka, a on objał Cię ramieniem tylko tym razem mocniej, jakby nie chciał byś zniknęła. Nie rozumiałaś tego, ale to nie był moment by się zastanawiać. Oparłaś głowę na rameniu chłopaka, wciąż płacząc i z trudem łapiąc powietrze, usłyszałaś spokojny, przyjemnie brzmiący głos Niall'a.

                    Jestem tu przy Tobie, już wszystko będzie dobrze.

Te słowa przemówiły do Ciebie, powoli zaczęłaś się uspokajać, złapałaś oddech, serce zaczynało bić bardziej miarowo i spokojniej. Poczułaś, że w windzie zaczyna robić się ciepło, a ty stajesz się senna. Zasnęłaś.

Chłopak słysząc Twój spokojny i miarowy oddech, spjrzał czule na wtuloną w niego dziewczynę. Drobna, średniego wzrostu, włosy lekko zakręcone, jasne i ślicznie pachnące. Odsunął kosmyk, który spadał na Twoją twarz i delikatkie pocałował Cię w czoło, nawet o tym nie wiedząc, uśmiechnęłaś się lekko.

Blondyn, siedząc obok Ciebie, zaczął zastanawiać się nad twoja osobą, nad tym co powiedziałaś. " Jest inna, inna niż wszystkie, taka smutna i samotna, a jednocześnie z tym rodzajem uśmiechu i wyrazem oczu, które mówią 'nigdy nie trać nadzei na lepsze jutro''. Jest śliczna. " - pomyślał. "Ej! Ty jej nie znasz! Tylko nie myśl o niej za dużo! Ona nie ma prawa Ci się podobać!" - skarcił siebie w myślach. "Nie, ona nie może być nikim złym, strasznie słodko wygląda kiedy śpi. Właściwie to wcale mi się nie śpieszy. Ta winda nie musi jeszcze ruszać." - uśmiechając się do siebie pomyślał i oparł lekko swoją głowę o Twoją.

Już godzinę siedzieliście w ten sposób, ty śpiąc, Niall siedząc w ciszy i obejmując Cię  czasem uważnie na Ciebie spoglądając, jakby toczył w myślach wojnę lub coś analizował.

Powoli otworzyłaś oczy, na początku niemal podskoczyłaś ze zdziwienia, po chwili przypominiałaś sobie gdzie jesteś, odsunęłaś się lekko od blondyna i dopiero teraz przyjrzałaś mu się dokładnie, kiedy tak patrzałaś, zadałaś sobie sprawę, że on równeż z uwagą Ci się przygląda. Łza spłynęła Ci po policzku, zdałaś sobie sprawę z tego jak bardzo nieudane jest Twoje życie osobiste. Widząc to blondyn, otarł ją dłonią i kolejmny raz objał Cię, a Ty wtuliłaś się mocniej tym razem jakbyś to Ty nie chciała go stracić. Nie potrzebowaliście żadnych słów.

Poczułaś, że już teraz jest to dla Ciebie ktoś wyjątkowy, nie chciałaś przerywać milczenia, ani on nie chciał tego zrobić. Mogłabyś trwać wiecznie wtulona w niego. Poczułaś, że on zaczął bawić się twoimi włosami, nie chciałaś oprzytomnieć, dobrze było Ci tu i teraz, z nim.


                    Niall? - powiedziałaś wciąż jeszcze rozmarzonym głosem.
                    Tak?
                    Opowiedz mi coś o sobie, o tym co robisz w Nowym Jorku, założe się, że nie jesteś pozostawionym na pastwę losu, przez swoją dziewczynę jak ja przez tego idiotę? - powiedziałaś trochę ze złością, przytomniejąc i przypominając sobie swojego byłego, tam na górze -  Z resztą sama byłaby kretynką, gdyby zostawiła kogoś takiego jak ty. – dopiero, kiedy powiedziałaś, to zdanie, zdałaś sobie sprawę z jego znaczenia. " Idiotko co ty sobie myślisz, taki blondyn ma dziewczyn na pęczki" – poniżyłaś siebie w myślach.
                    Nie, nie miałem tego wątpliwego szczęścia – zaśmiał się widząc twój wyraz twarzy po ostatnim zdaniu jakie powiedziałaś. - Jestem tu bo mam jutro koncert, jestem członkiem One Direction, nie wiem czy słyszałaś?
                    To przez was tyle ludzi w hotelu Plaza? Kurde już klnęłam na wasz zespół, jak leciałam zrobić niespodziankę tej wywłoce człowieka – powiedziałaś ze złością znów wspominając o swoim byłym. - Hej a ty nie jesteś przypadkiem tym blondynem, co gra na gitarze? - jak zobaczyłaś jego spojrzenie zdałaś sobie sprawę z tego, że właśnie jest tym blondynem. - O chole..  - nie skończyłaś nagle całkowicie przytomniejąc i wstając. – To Ty chyba jesteś sławny, oni Cię tam szukają i w ogóle?!
                    Nie martw się najwyżej zaraz jak ruszy winda wylądujemy na okładkach wszystkich gazet w kraju, ale będzie zabawa. – powiedział z uśmiechem.
                    Ale ja Cię przecież nawet nie znam.. To znaczy wróć, znam.. To znaczy właśnie Cię poznałam, i to w takiej jeszcze sytuacji. - powiedziałaś, siadając naprzeciw i znów smutniejąc.
                    No więc właśnie opowiedziałem Ci coś o sobie – uśmiechnął się. - Teraz Twoja kolej.
                    Ej, ale to nie fair! Powiedz coś więcej. Skąd jesteś? Gdzie jechałeś tą feralną windą? - "a może szczęśliwą windą?" pomyślałaś – I .. no nie wiem .. Co lubisz najbardziej robić?
                    Z Irlandii, jechałem na recepcję, wysłać kartkę dla mojej małej kuzynki, która uwielbia USA, najbardziej lubię .. jeść i grać na gitarze. - powiedział, kiedy ty zamysliłaś się na chwilę.
                    To dlaczego mnie przytuliłeś? - kiedy to powiedziałaś, zdałaś sobie sprawę, że nie były to Twoje własne rozważania w myślach, zrozumiałaś, że powiedziałaś to dość głoścno, na tyle, że z pewnością usłyszał i zrozumiał.

Nastała niezręczna cisza, zaczęłaś szybko zastanawiać się nad tym jak wybrnąć z tej sytuacji kiedy usłyszałaś spokojny głos blondyna.

                    Sam nie wiem, po prostu chciałem.

Jego szczerość całkiwicie Cię zaskoczyła, uśmiechnęłaś sie słodko, w jednej chwili przpominając sobie to jedno jedyne cudowne marzenie.

Usiadłaś bliżej chłopaka, na przeciw niego, bardzo blisko, wasze twarze niemal się dotykaly, pochyliłaś się i pocałowałaś go delikatnie, po czym spojrzałaś mu w oczy, nie widać w nich było zdziwienia czy zaskoczenia, raczej radość, przygryzłaś wargę i odpowiedziałaś po chwili zastanowienia:
                    Dziękuję, dziękuję za wszystko.

Winda ruszyła. Kolejne piętra zmieniały się szybko, nacisnęłaś '3' i wyszłaś z windy, zostawiając w niej zdziwionego blondyna, który juz chciał ruszyć za tobą, ale odwracajac się krzyknęłaś "To by się nie udało, jeszcze raz dziękuję"
Szczęśliwa właściwie nie bardzo wiedząc dlaczego, ale i ze łzami w oczach, schodziłaś powoli po schodach wyłożonych miękkim, czerwonym dywanem. Tam w windzie poczułaś coś wyjątkowego, ale wiedziałaś dobrze, że to nie miałoby szans. Zdawałaś sobie sprawę z tego, że podjęłaś jedyną słuszną decyzję i że już nigdy się nie spotkacie.
Płakałaś, płakałaś tym razem dlatego, że wreszcie zrozumiałaś czego na prawdę chcesz w życiu, nie chciałaś już uciekać.


Kiedy zchodziłaś na pierwsze piętro zobaczyłaś czekającego na korytarzu blondyna.
                    Myślisz, że pozwoliłbym Ci teraz zniknąć? Teraz kiedy wreszcie Cię odnalazłem? Teraz?
Stałaś na półpiętrze jak wryta i nie wiedziałaś co masz powiedzieć. A blondyn kontynuował.
                    Długo czekałem na kogoś takiego jak ty. Na kogoś wyjątkowego. Na kogoś kto, nie bałby się być sobą, na kogoś, kto nie widziałby we mnie gwiazdy, tylko człowieka, na kogoś kto nie bałby się pytać, kto byłby szczery jak ty. Wiem, kim jest ta dziewczyna, na którą tyle czekałem. To właśnie ty nią jesteś.

Łzy szczęścia zaczęły cieknąć Ci po policzkach.
Kiedy to powiedział był już obok Ciebie, strącił łzy z twoich policzków, ujął twoją głowe w dłonie i namiętnie Cię pocałował. Spojrzałaś w niebieskie tęczówki i mocno przytuliłaś blondyna. Teraz miałaś już wszystko. Nie potrzebowałaś niczego.
                    Jestem szczęśliwa, wiesz, nie muszę już uciekać przed sama sobą i przed innymi. Dziękuję. - szepnęłaś
                    To ja dziękuję – odpowiedział.

Wziął Cię na ręcę, a ty wtuliłaś się w niego.

Odnalazłaś miłość, szczęście i siebie.
____________________________________________
po prostu musiałam się z wami podzielić tym według mojej skromnej opinii fenomenalnym imaginem. jest wyjątkowo długi, ale uważam, że warty przeczytania. dostałam zgodę na opublikowanie od @LoveBeatels. Mam nadzieje, że wam również przypadnie do gustu, a ja pomimo całego natloku spraw w moim życiu tez coś napisałam i niedługo wam tu wstawię. xxx

2 komentarze:

  1. o jezu o jezu...
    no po prostu boskie...
    ach ach ten masz Nialler...
    nie no genialne...
    awww <333

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne
    aww <333

    OdpowiedzUsuń